21 grudnia

Złamane dusze

Złamane dusze

21 grudnia

Złamane dusze

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją ksiazki, którą mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Niezwykłe.

Jest to zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla osób, które lubią lekkie wstawki paranormalne a z drugiej strony chcą się zagłębić również w sytuacje życiowa i relacje międzyludzkie bohaterów.

Czyta się na prawdę szybko i przyjemnie, choć jest to nieco ciężki temat bo choć możemy przeczytać o przyjaźni, która przetrwała dziesiątki lat, to jednocześnie zmagamy się z okropną sytuacją dzieci, których nikt nie chciał lub zostały poczęte z nieprawego łoża a nawet... i tu zostawiam Wam odkrycie co jeszcze kryło się w tamtych czasach w głowach ludzi.

Jeśli mam być palenie szczera, to tematyka zupełnie nie w moim guście. Byłam świecie przekonana, że dostanę kryminał domzrecenzowania, serio serio.
Nie, nie czytałam opisu książki. Z zasady tego nie robię, ponieważ potrafi zniechęcić do sięgnięcia po książkę a w tym przypadku tym bardziej, bo w życiu bym nie sięgnęła po tego typu literaturę.

Myślę, że duch tutaj nie miał na celu nas nastraszyć czy sprawić, że trzy razy sprawdzimy czy zamknęliśmy drzwi ale miał tu takie symboliczne znaczenie - przedstawiał głęboko skrywane lęki.

O co chodzi? O postać objawiającą się osobom, a raczej pokazującą ludziom przerażajace rzeczy. Tu napomknę, że cała powieść jest przeplatana czasem obecnym i przeszłym a ostatnio nie dość, że jest na to moda, to jeszcze wychodzi to pisarzom genialnie. W tym przypadku tez się nie zawiedziecie.

Osobiście uważam, że to bardzo dobrze napisana książka. Jest parę elementów zaskakujących a samo rozwiązanie sprawy daje do myślenia, odkrywa kolejne karty historii i ludzkiej natury.

Dreszcze przechodzą.
Warto po nią sięgnąć, warto!
Dziękuję wydawnictwu Niezwykłe za możliwość przeczytania a także dołączenia książki do mojej kolekcji.
Jest mi niezmiernie miło i mam nadzieję na równie owocną współpracę w przyszłości.

Moja ocena 8/10

04 grudnia

O pisaniu na chłodno.

O pisaniu na chłodno.

04 grudnia

O pisaniu na chłodno.


To co, piszemy książkę?


                No nie bardzo Panie Mróz. Nie bardzo.
                Na prawdę uwielbiam książki spod pióra Mroza, a serię z Chyłką mam w dniu premiery i wciągam niemal przy jednym zaciągnięciu się razem z tlenem, prawą dziurką nosa całą książkę.
                Tak, tak, to dla mnie sama przyjemność. Tak jak "Behawiorysta" czy "Nieodnaleziona". Każda przeczytana praktycznie "na raz".

                Natomiast w tym przypadku... Boże, jak dobrze mi się czytało pierwszą część! Ile widziałam w tym siebie, miłości do książek, którą podzielam a jak drugą część przeczytałam niemal po łebkach. Smutne, bo dla mnie to 100% kopii Stephen'a King'a.

               Po co bawić się w instrukcję pisania książek? Ale tak poważnie, po popełnieniu dla lubimyczytać.pl takiego poradnika, po co robić to kolejny raz?
Czytałam kilka opinii zanim dostałam książkę. Niestety empik miał tym razem opóźnienie.
Te opinie odzwierciedlają moje odczucia: "pisanie o niczym".
No cóż.

               Ogólnie rzecz ujmując: spodziewałam się autobiografii i to takiej z przytupem. Dostałam parędziesiąt stron i to takich bardzo ogólnych.

Według mnie jedna z gorszych pozycji Pana Remigiusza. Myślę, że to strata czasu a jeśli ktoś chciałby poczytać dobrą biografię, to zdecydowanie lepiej sięgnąć po coś innego (w zależności od gustu, ja przepadałam w "Niewyjaśnionych okolicznościach" Bernard'a Shepherd'a).

Moja ocena to 5/10. Nic nie poradzę, więcej nie wykrzesam bo zalet jednak brak.

22 listopada

Uniesienie

Uniesienie

22 listopada

Uniesienie


               Nadal nabijam się z opisów oraz niesłusznego przypisania powyższego tytułu do gatunku horror :) Powiedziałabym nawet, że jest to grube niedopowiedzenie i klasyfikowanie książki tylko i wyłącznie po nazwisku autora. Lekka komedia, bo osoby, które dbają o to żebyśmy kupowali pozycje będące w gatunkach, które lubimy, powinny się starać tak, aby było to robione rzetelnie.
            
               Jako fani Stephen'a King'a znamy oczywiście Castle Rock i wiemy doskonale, że w tym mieście dzieją się różne dziwne rzeczy a sam Mistrz wyjątkowo sobie je upatrzył. Jednak tutaj mamy wzruszającą powieść, którą czyta się szybko a z każdą stroną serducho oblewa się nam miodem. Owszem, główny bohater nie ma kolorowo ale jakże pięknie potrafi sobie radzić z sytuacją.
           
               Natomiast opisy, jak na przykład reklamujący książkę na www.lubimyczytać.pl:

"Tajemnicza przypadłość i zwykły człowiek, który w upiornym miasteczku Castle Rock wywoła rewolucję."

               No ludzie... litości. Owszem, przypadłość tajemnicza. Owszem, rewolucja, ale tak na prawdę i bez tej przypadłości by ją wywołał (nie chwalił się wszem i wobec tym, co się z nim dzieje) i upiorne miasteczko. To kto mi wyjaśni, co w tym miasteczku, w tej powieści było upiornego? Bo chyba komuś się lektury pomyliły... ;)

              Sama książka warta przeczytania ale nie w kategoriach strachu a raczej jako mimo wszystko podnosząca na duchu opowieść o ludziach i ich (nie)zwykłym życiu w małym miasteczku.

             Osobiście wciągnęłam w jeden wieczór i polecam i fanom King'a i tym, którzy do tej pory nie sięgali po jego twórczość lub była dla nich "za ciężka". Tu się każdy z Was uśmiechnie, uroni łezkę i sam tytuł będzie się już mu kojarzył z czymś niezwykle cudownym choć bolesnym.

             Moja ocena 9/10.
             Mistrzu, dałeś radę!

06 października

Venom

Venom

06 października

Venom

Jeszcze na gorąco, tuż po premierze... Venom.


          Przed produkcją była postawiona poprzeczka dość wysoko po serialach, jakie nam serwuje Netflix z uniwersum Marvel'a. Czy spełnił oczekiwania? No niekoniecznie.

          Po zapowiedziach można się było spodziewać wielkiego WOW. Obsada dobrana na prawdę świetna. Nie mówiąc już o trailerach, które powalały na kolana i wołały: "szybko! do kina! na premierę najlepiej!" i widać to po tym, jak wyglądały wczoraj plany sal w kinie - niemal komplet. Ale to chyba była tylko jedna wielka reklama.

         Do obejrzenia jak najbardziej, zwłaszcza dla fanów ale jako prequel. A to zakończenie! Zrobiło apetyt na kolejną część a jednak pozostaje niedosyt. Film się dosłownie ciągnie a elementy przedstawiane w zwiastunie niestety nie trwają zbyt długo i to w zasadzie jedyne efekty specjalne godne uwagi. Pytanie czy warto czekać na kolejną część? No i twórcy zapowiadają, że nawet jeśli się pojawi kontynuacja, to nie będą łączyć tego ze Spinderman'em. Ma to być oddzielna historia. To dobrze? Bo patrząc na końcówkę filmu można by rzec, że Venom jest...dobry? Że będzie walczył ze złem? Serio?

       Tak czy inaczej, obejrzałam z przyjemnością, uśmiechnęłam się w paru momentach i pamiętajcie, nie wychodźcie w trakcie napisów! Tam się dalej dzieje!

        Btw. na plus ścieżka dźwiękowa. Mocno na plus.

        To co, czekamy na trzeci sezon Daredevil'a?
Bo chyba jednak Marvel bardziej się sprawdza jako serial, co nie?

         Moja ocena to 6/10.

Paulina

05 października

Instynkt łowcy

Instynkt łowcy

05 października

Instynkt łowcy

Instynkt łowcy - czyli czwarty tom serii o Ryder'ze Creed'zie i jego psach.


          Osobiście jestem wielką fanką serii o Maggie O'Dell i czytam każdy tom jak tylko się ukaże na półkach księgarni. Natomiast bardzo fajnie są ze sobą obie serie połączone, losy Maggie i Ryder'a się przeplatają (i to jakże niejednoznacznie, ale cóż może dwoje skrzywdzonych ludzi poradzić na swój strach przed związkiem?).

          Jednak wolę historie związane z Creed'em i jego psami z prostego powodu - z powodu psów. Mimo, że genialnie jest poprowadzona akcja, jest morderca, jest trup, często happy end, to jednak to, że zwierzaki pomagają i jest dokładnie opisane jak są prowadzone akcje, jak są szkolone psy, przemawia do mnie niesamowicie.

          W tej części Kava nie zawodzi. Trzyma poziom. Tradycyjnie mamy zwyrodnialca, poszukiwania przez psy a co ciekawsze, pokazano czytelnikowi, że pies może znaleźć ciało na dnie jeziora, niesamowite!

          Jeśli chodzi o samą historię, to nawiązania do przeszłości Ryder'a są niezmiernie trafne. Ostatnio przecież mamy modę na to, żeby książki nawiązywały do tego, co miało miejsce kiedyś a także do tego żeby pokazać, jak się rozwinęły laboratoria, policja i że teraz wiele spraw by można rozwiązać z przeszłości a wtedy nie było to możliwe. Wszystko idzie do przodu w tempie ekspresowym.

         Dlatego właśnie tu czytelnik się nie będzie skarżył. Sprawa jest okrutna, handel ludźmi a przy okazji nawiązuje do zaginięcia siostry Creed'a z przed wielu lat. Czy się odnalazła? Czy żyje? A może ją sprzedano? To już musicie przeczytać sami :)

         Książka ma 464 strony ale wierzcie mi, czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Ale takie są książki od Alex Kava. Nie ma przeciągania sztucznie wątków czy opisów na miliony stron nudzących czytelnika do tego stopnia, że zasypia z książką na twarzy.

        Czy polecam? Oczywiście ;)
        Moja ocena to 9/10.

02 października

Don't tell mama...

Don't tell mama...

02 października

Don't tell mama...

          Uwielbiam seriale, które mają po minimum 20 odcinków, a najlepiej do tego, kilka sezonów, co by oglądać hurtowo jeden po drugim. W tym przypadku jest jednak nieco inaczej. Serial ma tylko 8 odcinków i to nie jest jego wadą!
          Produkcja oparta jest na książce Gillian Flynn o tym samym tytule. Nie czytałam. Mało tego, nie byłam nią (ani żadną inną tej autorki) zainteresowana dopóki nie pochłonęłam serialu. W przypływie emocji zamówiłam trzy książki pani Flynn, w tym Ostre przedmioty. Było to niemałe wyzwanie, bo w księgarniach już ich nie ma i trzeba było szukać używanych. Co ciekawe, ostre przedmioty w okładce serialowej można zakupić ale pierwsze wydanie jest o wiele ładniejsze. 
           
          Od pierwszego odcinka jest mrocznie, ciężko, wręcz wbija w fotel. Nie dało się oglądać odcinka jednego po drugim. Tak się złożyło, że oglądaliśmy we dwójkę z moim facetem i oboje byliśmy w szoku jak ciężki klimat został stworzony, jak coś takiego w ogóle powstało w czyjejś głowie. Chyba dopiero po szóstym odcinku polecieliśmy resztę w jeden wieczór. 
          Co ważne, obejrzyjcie napisy końcowe, CAŁE. Są przerażające, wyjaśniają na prawdę wiele i rzucają obraz na to, co tak na prawdę się wydarzyło.
          
          Amy Adams, odtwórczyni głównej roli, zagrała absolutnie genialnie. Oddała całą grozę sytuacji i przekazała całe emocje bohaterki nam, odbiorcom. Jeśli czekacie na wilki mindfuck, to tu go znajdziecie. Bez spojlerów, ostatnia scena zwala z nóg a szczęka odbija się od podłogi.

          Nie będę za wiele zdradzać, ale zęby...zęby mnie rozbroiły na łopatki. Natomiast cała relacja rodzinna mocno popieprzona. Za to miło zobaczyć, że możemy liczyć też na przyjaciół, nie tylko na rodzinę. Jest to jakieś pocieszenie dla tych, którym w życiu z rodziną nie jest po drodze. Są ludzie, którzy troszczą się o przyjaciół bardziej niż o siebie samych. Główna bohaterka miała to szczęście. Mimo delikatnie mówiąc słabych relacji, znaleźli się ludzie, którzy się o nią martwili, do których mogła zawsze zadzwonić.

          Moja ocena tego serialu to 10/10. Tak, serio pełna, mocna 10. Lubuję się w kryminałach, thrillerach, także tych psychologicznych i tutaj otrzymałam to, co w nich najlepsze. Teraz wezmę się za książki. Mam nadzieję, że zarówno Mroczny zakątek jak i Zaginiona dziewczyna będą tak samo mocne. Zapewne zamówią też Hamleta w wykonaniu Gillian Flynn jak tylko pojawi się w księgarniach. Polecam!

Paulina

11 września

Stosisko

Stosisko

11 września

Stosisko


Czasami już tak jest, że uda się dorwać w dobrej cenie kilka fajnych książek :)
I tak, zdaję sobie sprawę z tego, że całe show skradnie królik 😻
Ale tak to już jest, więc oto Mocha i moje najnowsze nabytki:
Odpowiadając na kolejne pytanie: starczyło hajsu na jedzonko dla królewny 😎

Czekamy również z niecierpliwością na Kontratyp...

A Wy co ostatnio upolowaliście? Pochwalcie się.
Copyright © 2019 Wystukane recenzje