30 kwietnia

Randka z Hugo Bosym

Randka z Hugo Bosym

30 kwietnia

Randka z Hugo Bosym

Jakże przewrotny tytuł :)
Autorka postarała się żeby było zabawnie nadając swoim bohaterom właśnie tak ciekawe imiona i nazwiska.

„(…) nazywałam się Jagoda Borówko. To taki żarcik rodziców, ha ha ha, bardzo się śmiałam, zwłaszcza w szkole podstawowej.” - kolejne jakże zabawne imię!

Tak, mogę śmiało przyznać, że całość jest słodko-gorzka. Tyle w tym realizmu co w książkach fantasy, ale niech będzie. Nie gustuję w romansach/komediach romantycznych itp. i być może stąd mi nie podchodzą udziwnione zbiegi okoliczności i tego typu związki.
Mało tego, w większości takich powieści jest ten sam schemat. Facet, który nie chce być w związku, bzyka wszystko, co przed nim na drzewo nie ucieka i kobietka, smutna, nieśmiała, pragnąca wielkiej miłości. I jakimś cudem tak właśnie kobietka nawraca mężczyznę i są razem długo i szczęśliwie. Serio? Serio, ktoś wierzy w takie bzdury?
No ale dobrze, wiem, że wiele osób czyta takie powieści, pociesza się nimi i dzięki nim ma nadzieję na lepsze jutro, związek, czy wyrwanie niedostępnego mężczyzny, który woli przygody na jedną noc.

Nie mój klimat, w zasadzie przeczytałam bo jest krótka a potrzebowałam czegoś na odmóżdżenie, bo za dużo ostatnio u mnie trupów się ściele. Śmiałam się, nie zaprzeczę, nie tylko z niedorzeczności całej historii ale też z żarcików, jakie przemyciła Autorka.

Polecam osobom, które lubią romanse i słodycz w takich ilościach, że może zemdlić. Niektórych mdli jak czytają o trupach, innych jak czytają takie miłosne opowiastki. Należę do tej drugiej grupy.
Wracam do moich kryminałów, Panie Minier, nadchodzę!

Moja ocena 5/10.

29 kwietnia

Po dobrej stronie

Po dobrej stronie

29 kwietnia

Po dobrej stronie












"Po dobrej stronie" skusiła mnie okładką. A po przeczytanie opisu przepadłam i niecierpliwie czekałam na premierę, po czym pochłonęłam ją z ogromna przyjemnością.

Dla mnie to odskocznia od krwawych kryminałów i thrillerów, ale jakże cudowna. Cała akcja toczy się wokół rannej weteranki zmagającej się (jak wielu żołnierzy) ze stresem pourazowym.
Wszystko spowodowane jest atakiem w Iraku.

Dziewczyna do tej pory była uparta, zawzięta, dążyła do upragnionego celu i była wspaniałym żołnierzem. Niestety w jej życiu posypało się wszystko nie tylko za sprawą wybuchu ale także tego, że traciła ludzi.

Kiedy LeAnne stoi na krawędzi wytrzymałości nagle zjawia się pies. I czy to mniej, czy bardziej oczywiste, ratuje ją. Kobieta, która do tej pory nie przepadała za tymi zwierzakami widzi w niej bratnią duszę. Początki nie są łatwe, bo jakże jeśli się nie potrafią ze sobą porozumieć, ale ostatecznie... no właśnie, nie będę tu streszczać fabuły.

Uwielbiam historie, których bohaterami są zwierzęta i tutaj taka dostałam. Co mnie zaskoczyło, nie jest to łzawa opowiastka o przyjaźni i miłości do psa. To mnie urzekło najbardziej. Ba! Uśmiechnęłam się nie raz podczas czytania a kończąc książkę miałam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.

Temat jest bardzo aktualny, zamachy, wybuchy, urwane kończyny. Jest to straszne i okropne, ale musimy mieć świadomość, że ludzie, którzy się poświęcają w walce wykazują się nie tylko odwagą, ale także ryzykują swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Często później nie potrafią się już otrząsnąć.
Mnóstwo psów towarzyszy w akcjach wojskowych i je też należy docenić, bo są ogromnym wsparciem dla ludzi.

U mnie książka ląduje na półce ulubione, jest absolutnie genialna i cudowna.
Myślę, że każdy ją powinien przeczytać. I starszy i młodszy czytelnik.

15 kwietnia

Pielęgniarki

Pielęgniarki

15 kwietnia

Pielęgniarki

     Poniedziałki bywają ciężkie, prawda? Pomyślcie jak ciężkie są dla pielęgniarek.
Pomijając już fakt, że zmiany często przekraczają 8, a nawet 12 godzin ciągłej pracy, to dochodzi do tego zmęczenie, bycie ciągle w biegu i taplanie się w cudzych odchodach. Okropne, tak, ale niedoceniane, bo jednak to one pomagają w szpitalnych trudach, pomagają przez to przejść.

     Ta książka pokazuje, że zawód ten jest zarezerwowany dla osób z powołaniem by pomagać innym. Trzeba mieć ogromne pokłady cierpliwości, samozaparcia, a najsmutniejsze jest to, że nie są one wynagradzane. I jak widać, tak jest wszędzie, nie tylko w naszym kraju.

     Warto sięgnąć po lekturę, ale nie jedzcie przy niej obiadu :)
Jeśli lubicie seriale medyczne czy właśnie powieści z tym wątkiem, to jest to, co Was mocno zainteresuje. Pochłania się ją na raz, nie da się odłożyć.

     Moja ocena 9/10. To są moje klimaty, lubię czytać o skomplikowanych przypadkach medycznych, a zajrzeć od kulis (bo według mnie taka właśnie jest praca pielęgniarki), daje wiele do myślenia.
Opis Adama Kay jest trafiony, choć wydaje mi się, że jego "Będzie bolało" było nieco brutalniejsze, wręcz wywołujące pewnie traumę u niektórych kobiet mających przed sobą wizję porodu w niedalekim czasie.

     Bierzecie, czytajcie i bądźcie czasem milsi dla pielęgniarek. Mają ciężką robotę do wykonania, śmierdzącą, krzyczącą z bólu, rzucającą się na nie z agresją. I cieszmy się, że są panie z powołaniem, chcące pomóc każdemu pacjentowi.

     P.S.: Jedyną niemiłą częścią tej recenzji jest to, że wydawnictwo Marginesy ostatnio nieco popłynęło usuwając niepochlebne recenzje książek wychodzących z ich logiem na okładce, a nawet blokując użytkowników na facebook'u. Nieładnie! Zniechęca to do kupowania tak ciekawych pozycji, a przecież nie każda musi się okazać hitem. Ta jest według mnie. Jest perełką wśród ostatnio hurtowo wydawanych pozycji na temat lekarzy i ich pracy.

06 kwietnia

Swatanie dla początkujących

Swatanie dla początkujących

06 kwietnia

Swatanie dla początkujących


     Wiecie, czasami jest tak, że dopada nas kryzys czytelniczy lub mamy dość swojego ulubionego gatunku literackiego. No niestety, tak ma chyba każdy ;)

     Dopadła i mnie lekka niechęć do kolejnego krwawego kryminału, a że akurat dostałam od wydawnictwa NieZwykłe książkę do recenzji, od razu się za nią zabrałam. Nie sposób powiedzieć o niej złego słowa, serio serio.

     Jest to ciepła, niezwykle poprawiająca humor, a jednocześnie wyciskająca małą łezkę powieść. Możecie mi wierzyć, warto, a jestem zatwardziałą fanką kryminału, thrillera psychologicznego i lejącej się strumieniami krwi.

     Bohaterów pokochacie od razu. Znienawidzicie też. Wiele emocji, uśmiechów i łez czeka na kartkach tej książki. Osobiście polubiłam Blix, jej podejście do życia i ludzi. Jej wiara w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny, to że nazywa swój nowotwór imieniem… no cudowna babka! Aż miło się czytało.

     Ostatnio tak fajną książkę miałam w ręku dawno, była to powieść pod tytułem „Oskar i Pani Róża”.
No, powiedzmy, że nie jestem typową dziewczyną, która tonie na wiele godzin w romansach i powieściach obyczajowych, ale ta mnie urzekła (mniejsza, że zaraz po niej było mi tak mdło od uczuć, że rzuciłam się prosto w kryminał od Pana Borlika, ale o tym już będzie w kolejnej recenzji).
Wydawnictwo NieZwykłe, po raz drugi współpracujemy i po raz drugi mnie nie zawiedliście! Biorę Wasze książki w ciemno.
 
     Podsumowując, za cudowną Blix, za wzloty i upadki Marnie, za brak nudy, daję 9/10.
Copyright © 2019 Wystukane recenzje