21 maja

Więcej niż pocałunek

Więcej niż pocałunek

21 maja

Więcej niż pocałunek

Jakiś czas temu pisałam tutaj o pierwszych trzech rozdziałach książki "Więcej niż pocałunek".
W zeszłym tygodniu przyjechała do mnie pełna wersja i powiem Wam, że pierwsze co, to pomyślałam, że jest strasznie grubaśna,  jak na tego typu powieść.

Na zainteresowanie zasłużyła sobie samym faktem, że dostała nagrodę GoodReads, więc należało zakładać, że będzie ciekawa. I tak właśnie było.

Nie przepadam za romansami, za erotykami, bo wszystkie są na jedno kopyto: facet, bogacz, podrywa panienki na lewo i prawo, co noc jest z inną, nie chce związku aż tu nagle bum!, zakochuje się w szarej myszce i żyją długo i szczęśliwie. Skąd pomysł na to, żeby za każdym razem powielać motyw i tylko zmieniać bohaterów i miejsce akcji?
W tym przypadku jest inaczej, to Stella jest bogata, nie sypia z kim popadnie bo cierpi na pewną przypadłość, która utrudnia jej relacje z mężczyznami i ogólnie z ludźmi. Trzeba pamiętać, że często zwykłemu człowiekowi jest ciężko porozumieć się z innymi, znaleźć partnera (też tego w łóżku) i żyć szczęśliwie, a co dopiero dziewczyna a w zasadzie kobieta, która praktycznie ucieka przed innymi, zamyka się w sobie?
No właśnie.

Bardzo podobało mi się jak poprowadzono całą akcję i opisy choroby. Myślę, że dla czytelnika to nie tylko romans, trochę erotyk, ale też książka, dzięki której dostrzeże, że tacy ludzie są nieco inni, ale na prawdę nie są gorsi. Wystarczy odrobina cierpliwości i zrozumienia i można rozmawiać i przebywać z takim człowiekiem bez stresu dla obu stron.

Czy polecam? Oczywiście. Już po pierwszych trzech rozdziałach pisałam, że będzie warta tego, żeby po nią sięgnąć.

Oceniam na 8/10. Spodoba się fanom ckliwych historii, doprowadzi do wielu wzruszeń, a czyż to nie jedna z ważniejszych cech książek z wątkiem romantycznym?

16 maja

Niebezpieczna gra

Niebezpieczna gra

16 maja

Niebezpieczna gra

      Książkę, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kobiece mogłam przeczytać przed oficjalną premierą, za co bardzo dziękuję. Skończyłam czytać ją przedwczoraj ale niestety natłok obowiązków spowodował, że nie zdążyłam napisać recenzji wcześniej.

     Spodziewałam się, że otrzymam thriller, kryminał, ale zostałam zaskoczona tym, że jest to też historia romantyczna. Cieszę się jednak, że Autorka nie poszła w ślady naszych rodzimych pisarek i nie napisała erotyka pod przykrywką thrillera, sensacji, kryminału, co by się lepiej sprzedawał.
Na prawdę całość mi się podobała i co ważne, zaskoczyło mnie to, jak to wszystko się potoczyło. Według mnie niezwykle udany debiut i patrząc na to, ile ostatnio debiutanckich książek ma wysokie oceny, częściej i chętniej będę sięgać po takie właśnie powieści.

     Sama akcja toczy się szybko, nie znudzi czytelnika i to jest ogromny plus. Nie ma wydłużonych opisów czy dialogów. Szacunek za to, że język jest dość ostry ale nie leci co drugie słowo kurwa. Ogromny plus.

     Jeśli czytaliście książki Pauliny Świst i Wam się podobało (a wielu czytelników wyraża się o tej serii pozytywnie), to tu będziecie zachwyceni i Świst wepchniecie między chłam i grafomaństwo.

     Mam nadzieję spotkać Panią Emilię na targach książki w Warszawie i złowić autograf :)
Na pewno też zakupię kolejne książki spod pióra Autorki, bo uważam, że warto. Lektura jest lekka, przyjemna i bardzo szybko się ją pochłania. Jedna z lepszych pozycji z polskiego rynku książki, jakie czytałam.

Moja ocena to 8/10. Bierzcie, czytajcie, nie plujcie na polskich autorów, bo potrafią milo zaskoczyć.

13 maja

Zaskakujący geniusz świń

Zaskakujący geniusz świń

13 maja

Zaskakujący geniusz świń

Zaskakujący geniusz świń to książka dla wszystkich miłośników zwierząt. Tych mniejszych i tych większych. Jest ciepła, pełna uczuć, miłości i trudów związanych z posiadaniem świnek. Ale każdy, kto ma kota, psa, czy chomika wie, że z posiadaniem zwierzaka wiążą się problemy. I są to często ogromne i maleńkie, irytujące nas sytuacje. A kto z nas kiedyś nie widział sytuacji, gdzie człowiek przygarniał czy kupował psa, który miał być mały a wyrastał z niego owczarek niemiecki ;)

Przeczytałam z ogromną chęcią, śmiejąc się z przygód i porównując moje stworzenia i nasze codzienne życie do ich świńsko-człowieczego mini zoo.

Pomyślcie ile radości sprawia mały zwierzak w domu. Jaki jest słodki, do głaskania i cmokania. Tak było w tym przypadku. Może to nie jest typowe zwierzę domowe, ale czemu nie?
Bohaterowie książki stanęli na wysokości zadania, wzięli pełną odpowiedzialność za swoje czyny i świnki. Nauczyli tym swoje dzieci miłości do braci mniejszych i to jest absolutnie cudowne.
Cieszę się też, że zakończenie nie przyprawiło mnie o potok łez…

Czy nie zjecie już więcej schabowego, jak mówi napis na okładce? No nie wiem. Osobiście uważam, że ludzie jedli mięso, jedzą i jeść będą i nie można się zadręczać tym, że świnia może być naszym przyjacielem a nie wędliną na kanapce, bo to od zawsze zwierzę hodowlane. Jasne, może stać się naszym przyjacielem i cudownie, że takie historie mają miejsce, ale no niestety jest to też od zarania dziejów część ludzkiej diety. A nawet jeśli nie ludzkiej, to istnieje jeszcze łańcuch pokarmowy i są zjadani i zjadacze. 

Książkę polecam każdemu kto ma zwierzaki ale też każdej osobie, która ich nie ma. Zobaczcie jak cudownie jest wstawać nad ranem i karmić świnkę, która odwdzięczy się Wam radosnym chrumkaniem!

Moja ocena 8/10. Uwielbiam takie książki, na półce czeka „Mam na imię Jutro” i przypuszczam, że ją pochłonę :)
Copyright © 2019 Wystukane recenzje