21 sierpnia

Mistral

 

 
 
       Dosłownie chwilkę temu, bo lekko ponad tydzień temu, premierę miała książka Justyny Mietlickiej, czyli "Mistral". Od okładki, przez opis, aż do kilku słów na okładce przechodząc nabiera się na nią coraz większej ochoty. A czy warto, to już Wam opowiadam!       
 
       Ta książka przyjechała do mnie już jakiś czas temu. Patrzyłam na nią, patrzyłam, aż w końcu stwierdziłam, że to teraz na nią kolej. Z jednej strony bardzo chciałam ją przeczytać, ale z drugiej miałam pewne obawy. Czy słuszne?

       W książce tej poznajemy małżeństwo, które jak się może wydawać na pierwszy rzut oka, po prostu się wypala. Hubert i Rita, bo o nich mowa, po kilkunastu latach małżeństwa przechodzą kryzys. Niby mają wszystko, pieniądze, dom. On prowadzi firmę, ona zajmuje się swoją pasją, czyli sztuką i remontuje galerię. W tym wszystkim czegoś im zabrakło. 

       Kiedy Hubert ma wyjechać służbowo do Marsylii i powiadamia o tym żonę, ona nie wiadomo skąd wpada na pomysł, że pojedzie razem z nim. Mąż próbuje jej wyperswadować ten pomysł na milion sposobów, ciągle wraca do tematu, czym jeszcze bardziej sugeruje Ricie, że być może miał zamiar na tym wyjeździe spędzić czas z kimś innym. Mimo to, kobieta jest uparta i wyjeżdżają razem. Na miejscu spotykają dawnego znajomego Rity, który okazuje się bardzo przyjaźnie nastawiony i oprowadza małżeństwo po Marsylii. Kiedy jedno z nich jest zachwycone, drugie wręcz przeciwnie... czy spowoduje to, że wyjdą na jaw niechciane sekrety, tajemnice, a może jeszcze coś gorszego? 

       Podczas poznawania bohaterów zaczniecie się zastanawiać kto ma więcej za uszami, kolokwialnie mówiąc. Nic nie jest takie, jak się wydaje. Wszystko jest nieco pogmatwane, dziwne, a kolejni bohaterowie tylko jeszcze bardziej mieszają w głowie. Musicie sami przeczytać, przekonać się, czy to jest powieść dla Was, czy ten gatunek Was zachwyci.

       A właśnie, gatunek. Powiedziałabym w pierwszej chwili, że to książka typowo obyczajowa, choć napięcie jakie Autorka w nią włożyła sugerowałoby jednak lekki thriller psychologiczny. Jednak jest to taka mieszanka, że osoba, która przepada za książkami obyczajowymi będzie zadowolona, a ta, która woli thrillery, nieco niedopieszczona. Za mało akcji, za dużo opisów, za dużo sztuki w tym wszystkim.Mimo, że faktycznie odgrywa ona ważną rolę.

       Podsumowując,z chęcią sięgnę po kolejne powieści Autorki, ale ta dla mnie jest bardzo sprzeczna i z jednej strony uważam, że jest całkiem dobra, jak na debiut, a z drugiej, chciałabym czegoś więcej. Co to jest to "więcej"? Chyba po prostu za mało dynamiki i napięcia jak dla mnie się w niej znalazło. Natomiast pomysł był świetny i stąd moje mieszane uczucia. Myślę, że można poświęcić jej kilka godzin, ale szybko się również o niej zapomni. Za to styl Autorki jest na tylko przyjemny, że na pewno sprawdzę o czym i jakie będą jej kolejne książki, jeśli zdecyduje się je wydać!

       Wydawnictwu dziękuję za egzemplarz! Jak to u Zysk i S-ka, okładka jest absolutnie intrygująca, po prostu świetna.


3 komentarze:

  1. Zgadzam sie, ze dynamiki jest malo, ale te opisy mają coś w sobie, ze nie nudzą. Dla mnie to była świetna książka i bohaterowie, o których będę dlugo pamiętać

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka kusi mnie zwłaszcza tą Marsylią. ;) Ogromna ze mnie frankofilka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czuję się przekonana do czytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje